Wywiad z dr. hab. Karoliną Jakubczyk, profesor Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, dla kanału YouTube Łukasz Łuczaj – Rośliny Jadalne i Dziki Ogród rzuca nowe światło na roślinę, którą większość ogrodników uważa za uciążliwy chwast. Mowa o podagryczniku pospolitym (Aegopodium podagraria), roślinie nie tylko jadalnej, ale i posiadającej szereg udokumentowanych właściwości prozdrowotnych.
Co w tej roślinie takiego niezwykłego?
Podagrycznik tworzy rozległe łany i błyskawicznie się rozprzestrzenia, co sprawia, że często walczy się z nim w ogrodach jak z plagą. Tymczasem – jak przekonuje dr hab. Karolina Jakubczyk – zamiast zwalczać, warto go… jeść. Roślina ta od setek lat była wykorzystywana jako środek leczniczy, szczególnie w leczeniu dny moczanowej (stąd zresztą nazwa – „podagra” to dawne określenie tej choroby).
W przeszłości podagrycznik był popularny w kuchni wielu krajów Europy – w Polsce gotowano z niego tradycyjną zupę, a na Białorusi roślina ta była często dodawana do codziennych potraw. Ma delikatny, pietruszkowy smak, który dobrze komponuje się w zupach, zapiekankach czy kiszonkach. Tak, kiszenie podagrycznika to nie tylko ciekawostka kulinarna, ale także jeden z najlepszych sposobów jego przygotowania.
Bogactwo związków przeciwzapalnych
Dr Jakubczyk poświęciła swojej pracy doktorskiej badaniom nad podagrycznikiem. Analizowała właściwości kłączy, liści i kwiatów w różnych porach roku. Jej badania potwierdziły, że wszystkie części rośliny wykazują silne właściwości antyoksydacyjne, co oznacza, że mogą neutralizować wolne rodniki i tym samym chronić komórki przed stresem oksydacyjnym.
Najcenniejsze związki zawarte w podagryczniku to poliacetyleny – szczególnie falkarinol i falkaridol – substancje wykazujące silne działanie przeciwzapalne. Co ciekawe, są one rozpuszczalne w wodzie, dlatego najlepiej spożywać roślinę w postaci naparów, zup czy gotowanych potraw. Choć obróbka cieplna powoduje pewną utratę witaminy C, podagrycznik nadal zachowuje wysoką wartość odżywczą.
Bezpieczny, ale z ostrożnością
Jak dotąd nie odnotowano przypadków zatruć podagrycznikiem. Roślina uznawana jest za bezpieczną, jednak – jak podkreśla dr Jakubczyk – należy zachować ostrożność i dobrze upewnić się, że nie pomylimy jej z innymi, potencjalnie toksycznymi przedstawicielami rodziny selerowatych (Apiaceae), takimi jak szczwół plamisty czy barszcz Sosnowskiego.
Wpływ na zdrowie – co mówią badania?
Choć podagrycznik nadal pozostaje słabo przebadaną rośliną, wstępne wyniki badań, zarówno laboratoryjnych, jak i na zwierzętach, są bardzo obiecujące. Roślina może mieć korzystny wpływ na:
- układ moczowy – poprawia diurezę, co wspomaga usuwanie kwasu moczowego i działa pomocniczo przy dnie moczanowej,
- funkcjonowanie wątroby,
- gospodarkę węglowodanowo-lipidową,
- stany zapalne – dzięki wspomnianym poliacetylenom.
Działania te wymagają jednak dalszych badań, szczególnie na ludziach, by dokładnie określić zakres i mechanizm działania.
Powrót do korzeni – dosłownie i w przenośni
Podagrycznik pospolity to przykład rośliny, która przez wieki była częścią naszej diety i naturalnej apteczki, a dziś znów zaczyna wracać do łask, dzięki rosnącemu zainteresowaniu dziką kuchnią, fitoterapią i lokalnymi surowcami.
Jak zauważa dr Jakubczyk, często ignorujemy to, co rośnie tuż pod naszym nosem, szukając superfoods w egzotycznych krajach. Tymczasem wiele wartościowych roślin mamy na wyciągnięcie ręki – wystarczy sięgnąć do tradycji i współczesnej nauki.
Cały wywiad znajdziecie tutaj: Właściwości lecznicze podagrycznika, wywiad z dr hab. Karoliną Jakubczyk
Obraz: https://podlaskiogrod.pl/